
Cud drugiego dnia kwietnia tego roku miał miejsce w godzinach wieczornych siedem minut po dwudziestej pierwszej trzydzieści nad kościołem św. Anny. Widziany był podobno od strony Placu Zamkowego, jak i Mariensztatu. Jedni coś widzieli, a inni widzieli mniej, ale byli też tacy, co nie widzieli wcale. Fakt faktem, że jeden z krzyży na kościelnym dachu się przekręcił i tak pozostał do dzisiaj. Zapewne jest to jakiś znak, ale trudno odgadnąć czy jest dobrym znakiem, czy raczej tym złym. A może jest jakieś banalne wyjaśnienie tego tajemniczego zjawiska? Wszak do niedawna drugiego dnia kwietnia o wyżej wspomnianej godzinie zatrzymywały się samochody na ulicach i kierowcy naciskali na klaksony. Tego dnia zapalano też znicze na jednej z największych ulic miasta. Może nie trzeba czekać na kolejny cud i zacząć kultywować dobrą tradycję z dnia drugiego kwietnia?