
We wtorek, 2 września 2025 roku, Wisła w Warszawie osiągnęła najniższy w historii stan wody. Na stacji hydrologicznej Warszawa-Bulwary odnotowano zaledwie 4 cm - to absolutny rekord, jeszcze niższy niż poprzednie minimum z piątku, 28 sierpnia, kiedy wodowskaz wskazywał 6 cm. Jeszcze 25 sierpnia poziom wody wynosił 9 cm, jednak kolejne dni przynosiły systematyczne spadki.
Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej prognozuje, że niski stan Wisły utrzyma się w najbliższym czasie, a możliwe są dalsze spadki. Eksperci podkreślają, że wskazania wodowskazów nie są równoznaczne z rzeczywistą głębokością rzeki - „zero” oznacza umowny poziom odniesienia, a nie puste koryto. Obecnie przepływ Wisły wynosi 154 m³/s, co jest jednym z najniższych wyników od 1951 roku.
Tak niskie stany wód to efekt długotrwałej suszy i ciepłej pogody, które sprzyjają hydrologicznemu deficytowi. Z danych IMGW wynika, że problem nie dotyczy wyłącznie Warszawy - na ponad 20 stacjach hydrologicznych w całym kraju poziom wód znajduje się poniżej minimum, a około dwie trzecie punktów pomiarowych w Polsce wskazuje na niski stan rzek.
Konsekwencje rekordowej suszy odczuwają także mieszkańcy stolicy. Zarząd Transportu Miejskiego od 12 sierpnia zawiesił kursowanie promów przez Wisłę, a przywrócenie przepraw nastąpi dopiero po poprawie sytuacji hydrologicznej. Jednocześnie Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji zapewnia, że dostawy wody są bezpieczne. System ujęć oraz technologie uzdatniania pozwalają na utrzymanie ciągłości zaopatrzenia, mimo historycznie niskiego stanu rzeki.
Wisła, nazywana królową polskich rzek, znalazła się w punkcie, który jeszcze kilka dekad temu wydawał się niewyobrażalny. Rekordowe minimum w Warszawie stało się symbolem postępującej suszy i wyzwań, przed jakimi staje polska gospodarka wodna.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie