
Miejscy aktywiści słabną i to pisząc bardzo delikatnie. Przed wyborami były obiecanki cacanki, a teraz jest rzucanie pod nogi prawdziwych miejskich aktywistów jakichś ochłapów mających się nijak do rzeczywistości. Piszę te słowa jako mocno zawiedziony aktywista kibicujący obiecanym zmianom w mieście. Przykładem niech będzie zamieszanie wokół Placu Zbawiciela. Miał być zamknięty razem z częścią Marszałkowskiej pomiędzy Placem Zbawiciela i Placem Konstytucji. Były piękne zapowiedzi, a skończy się jak zawsze na obietnicach. Prawdziwi aktywiści oczekują permanentnych zmian, a nie tymczasowych i doraźnych na okres wakacji. Co to za przyjemność siedzieć w kawiarnianym ogródku na betonie czy śmierdzącym rozgrzanym i lepiącym się do butów asfalcie? Odległość pomiędzy dwoma placami jest niewielka to dlaczego nie wysypać tam ziemi lub piasku a w donicach nie posadzić róż? Plac Konstytucji jest wielkim parkingiem i aż się prosi, aby zamienić to miejsce w centrum rozrywkowo ogródkowe, boiska do siatkówki plażowej czy nawet korty tenisowe. Lepiej kopnąć aktywistów w wiadome miejsce i niech się cieszą, że dostali kawałek Placu Zbawiciela na wakacje. Przypomnę, że prawdziwi aktywiści w wakacje zabierają swoje rowery, hulajnogi i inne szpeje i wracają na łono natury do swoich domów na wsi. W lecie mamy żniwa, a potem wykopki kto to ma czas po knajpach siedzieć? Patrząc na dotychczasowe działania chyba już najwyższa pora, aby na ulice powróciła rowerowa Masa Krytyczna w różnych jej odmianach, aby przypomnieć, kto tak naprawdę rządzi w mieście.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także: