
Prudential najwyższy budynek przedwojennej Warszawy, został kupiony przez spółkę należącą do rodziny Likusów. Miał być przebudowany na luksusowy biurowiec z częścią hotelową i nakrytym szklanym dachem atrium. Prace rozpoczęły się na początku 2011 r. Pół roku później prace zamarły.
Wypatroszony budynek był wystawiony na wszystkie możliwe warunki atmosferyczne. Inwestor unikał rozmów z mediami, jak „diabeł świeconej wody”. Pytania, które zadawaliśmy nigdy nie doczekały się odpowiedzi. Pytaliśmy, dlaczego prace na budowie zostały wstrzymane i kiedy zostaną wznowione.
Można było odnieść wrażenie, że komuś zależało na tym, żeby dokonać tego, czego nie zrobiły niemieckie pociski oraz bomby w 1939r. i 1944r., czyli do całkowitego unicestwienia budynku. Trudno jest zrozumieć, dlaczego inwestor nie zabezpieczył nawet prowizorycznie tej historycznej budowli, przed hektolitrami wody wlewającej się do wnętrza tej wizytówki przedwojennej Warszawy.
Naszych spostrzeżeń nie podziela jednak konserwator zabytków, który dopiero po kilku latach przypomniał sobie o swoich obowiązkach i skontrolował budowę. Termin kontroli był uzgodniony z inwestorem. Na tą okoliczność w budynku pojawili się pracownicy, którzy podjęli prace.
Rzeczniczka stołecznego ratusza – Agnieszka Kłąb powiedziała, że w wyniku kontroli stwierdzono, że nad wszystkimi kondygnacjami wieżowca SA wykonane stropy a widoczne elementy konstrukcyjne budynku są zabezpieczone antykorozyjnie. Wbrew obiegowej opinii nie stwierdzono obecności wody opadowej we wnętrzu budynku i nie prawdą jest, że do wnętrza budynku leje się woda czy pada śnieg. W dniu kontroli, urzędnicy pani prezydent stwierdzili, ze prace wewnątrz budynku były prowadzone.
No i ślicznie. Naród jest głupi i ślepy, a to co było widać gołym okiem było zwykłym omamem. Grunt, że na papierze wszystko się zgadza. Pani prezydent, może odnotować kolejny sukces.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie