
Rodzice zostawili trzylatka i pięciolatka w aucie zaparkowanym w pełnym słońcu przed Dworcem Centralnym. Gdyby nie przypadkowy przechodzień, mogłoby dojść do tragedii.
Do funkcjonariuszy podszedł mężczyzna, który zauważył w jednym z zaparkowanych samochodów na parkingu dwójkę małych dzieci zamkniętych w samochodzie. Temperatura na zewnątrz tego dnia wynosiła prawie 40 stopni Celsjusza, dlatego niezbędne było wybicie szyby i wydostanie dzieci na zewnątrz.
Młodsze dziecko siedziało zapięte w pasy w foteliku, a starszy tuż obok niego na fotelu pasażera. Dzieci były rozpalone na twarzy, z trudem otwierały oczy i miały wyraźne problemy z oddychaniem - opisuje Robert Szumiata, oficer prasowy Komendy Rejonowej Policji w Śródmieściu.
Na miejsce przyjechała karetka pogotowia, która zajęła się maluchami.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie