
Na Krakowskim Przedmieściu od jakiegoś czasu pojawia się dziwny uliczny cyrk. Na drewnianej, zbitej z desek i pomalowanej na żółto budce w wielkim ścisku siedzą gołębie. Kaczor Donald i Myszka Miki zapewne są po to aby ściągać dzieci. Mało prawdopodobne jest aby Walt Disney miał z tym cyrkiem coś wspólnego i firmował taką barbarzyńską imprezę. Gołębie są zafarbowane na różne pastelowe kolory i chyba głodne ponieważ widzowie dostają ziarenka i gołębie siadają wtedy na ręku szukając pokarmu. Są kolorowe spraye do oznaczania hodowlanych gołębi. Mają zapobiegać przed atakiem jastrzębia. Choć tutaj zdania hodowców są też podzielone. Taki spray jest dość drogi i biorące udział w cyrku gołębie pomalowane są trwale zapewne jakąś tanią farbą. Jednak zabawa jest świetna dla dorosłych i dzieci ale na pewno nie dla gołębi. Kierownik przybytku zbiera datki do podstawionej reklamówki. Interes się kręci.
Udało się usunąć z mapy miasta cyrki gdzie występowały tresowane zwierzęta. Ale jak widać problem powraca w nieco zmienionej formie. Może już czas zrobić z tym porządek?
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Rany... Czy jak coś jest inne, to oznacza, że nie jest naturalne? Tak się składa, że to ich naturalne ubarwienie.
To jest właśnie zacofanie. Każde odstępstwo od standardów przyjętych lata temu nie powinno istnieć, masakra
Widać że to są pawiki i turkoty niemieckie dwuczube z podciętymi lekko łapciami, a turkoty niemieckie nie są z indii
To są pawiki i turkoty niemieckie, a turkot niemiecki nie pochodzi z indii jak jego nazwa mówi, a kolorowy?