
Wczoraj, w sobotę 13 września, centrum Warszawy wypełniło się tłumami nauczycieli, rodziców i przedstawicieli organizacji społecznych. Na placu Zamkowym punktualnie o godzinie 12:00 rozpoczęła się manifestacja pod hasłem „Stop likwidacji polskiej edukacji”. Wydarzenie zostało zorganizowane przez oświatową „Solidarność” przy współpracy z Koalicją na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły (KROPS), w której działa blisko 90 różnych organizacji.
Przy kościele św. Anny zgromadziły się setki osób. Widać było flagi i transparenty z hasłami takimi jak: „Stop deprawacji w szkole”, „Demoralizacja to nie edukacja” czy „Ustawa do uchwalenia, a nie do zamrożenia”. Atmosfera była pełna emocji i zdecydowanego sprzeciwu wobec zmian wprowadzanych w systemie oświaty.
Głównym powodem demonstracji były postulaty dotyczące poprawy sytuacji w polskiej szkole - zarówno organizacyjnej, jak i finansowej. Protestujący zwracali uwagę, że od lat dialog z ministerstwem oświaty praktycznie nie istnieje.
W oświacie dialog ze związkami zawodowymi w praktyce nie istnieje. Niby ministerstwo organizuje spotkania, niby rozmawiamy, a potem resort wprowadza zmiany programowe i organizacyjne, które wywracają szkołę do góry nogami, całkowicie ignorując głos nauczycieli i rodziców. Cierpimy na tym nie tylko my, ale przede wszystkim uczniowie - podkreślał Lesław Ordon, rzecznik prasowy Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”
Najważniejsze postulaty
Nauczyciele jasno przedstawili, czego oczekują:
Związkowcy zaznaczają, że dotychczasowe podwyżki zostały w dużej mierze „zjedzone” przez inflację, a niskie płace powodują, że zawód nauczyciela nie przyciąga młodych ludzi.
Sobota pokazała, że środowisko oświatowe potrafi się zjednoczyć i głośno wyrazić swoje niezadowolenie. Warszawska manifestacja była nie tylko sprzeciwem wobec obecnej polityki edukacyjnej, ale także apelem o poważne traktowanie nauczycieli i ich roli w społeczeństwie.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie