
Przy okazji dyskusji nad odbudową spalonego Mostu Łazienkowskiego, pojawiają się pomysły nie tyle co głupie, co oderwane od rzeczywistości.
Analizując koncepcje architektoniczną autorstwa Jana Pawlika, Piotra Straszak, Mikołaja Zdanowskiego i Pawła Pyłki z Inicjatywy Projektowej, nie mogę się oprzeć się wrażeniu, że autorzy tego pomysłu zupełnie „odlecieli” od rzeczywistości ekonomicznej w której przyszło nam żyć.
Pomysłodawcy koncepcji odbudowy Mostu łazienkowskiego zakładają, że pod mostem zostanie podwieszona ścieżka rowerowa i tarasy z widokiem na lewo i prawobrzeżną część Warszawy. Ścieżka rowerowa miałaby przebiegać pod płaszczyzną chodnika mostu. Według panów z Inicjatywy Projektowej, takie rozwiązanie miałoby zminimalizować wpływ ruchu samochodów oraz podmuchów wiatru na rowerzystów. Jednocześnie proponują zamontowanie siatki stalowej, osłaniającej ścieżki rowerowej, której kształt miałby nawiązywać do kratownicowej konstrukcji Mostu Kierbedzia.
Uzupełnieniem tego „odlotowego” pomysłu miały by być tarasy widokowe na poziomie ścieżki rowerowej. Jeden od strony północnej a drugi od południowej. Pomysłodawcy nie wykluczają możliwości powstania w tych miejscach kawiarni i barów dla rowerzystów.
Ja tam bym poszedł dalej i zaproponował zjeżdżalnie prowadzącą w nurt Wisły, wybieg dla psów, pochylnie dla rolkarzy z możliwością robienia tricków na poręczach a na brzegu wybudować trybuny, gdzie publiczność kontemplując panoramę Warszawy popijałaby kawę z soi i wcinałaby sushi.
A co tam, jak szaleć to szaleć. Kto bogatemu zabroni?
Ramzes Warszawski
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Uważam, że Warszawa jest przesadnie zawłaszczona przez samochody. Jednakże rozumiem kierowców, którzy protestują przeciwko wyznaczaniu dróg dla rowerów kosztem jezdni dla samochodów, zwłaszcza na przelotowych arteriach. Wiadomo - bliższa ciału koszula. Ale ile trzeba mieć w sobie złośliwości, jadu i zawiści, żeby odmawiać rowerzystom DDRów które mogą powstać BEZ ZABIERANIA jezdni samochodom?