
I to rodem z PRL-u. Nic tak nie poprawia wizerunku wojska jak nasmarowane ropą lub innym szuwaksem opony wozów bojowych. Za komuny smarowało się opony i pancerze ropą aby podczas wizytacji był odpowiedni glanc. Ale wtedy też malowano trawę na zielono i poprawiano kolor asfaltu czarną pastą do butów. Piknik nie odbywał się w jednostce wojskowej i o wspomnianych praktykach niewiele nam wiadomo. Ale z opon szedł błysk jak bez mała trzydzieści lat temu. Ale mało kto zwracał na to uwagę. Na pikniku można było zapoznać się z bronią, wejść do czołgu lub transportera a nawet kupić granat zapalniczkę. Wszyscy dobrze się bawili a najlepiej dzieci. Szkoda, że na następny piknik trzeba czekać kolejny rok.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie