
Wracając dziś z roboty (urwałem się dwie godziny wcześniej) dopadła mnie znajoma pani, z którą rozmawiałem kilka godzin wcześniej, jak jechałem do pracy. Powiedziała:
- Panie , co tu się działo jak pana nie było.!
- Co się działo? Może wywieźli meneli do czubów i nigdy już nie wrócą?
- Nie, przymknęli Rambo i jego kolesi.
W drugiej bramie, przy sklepie całodobowym z gorzałą urzędują menele-dilerzy speedów. Zaczepiają ludzi, żeby im dać na piwo. Opornych biją. Mnie nie zaczepiają już od lat, bo wiedzą, że tu mieszkam i nigdy im nic nie daję, nawet papierosa, bo nie. Wśród nich jest jeden charakterystyczny - niejaki Rambo, wysoki, rudy, w czerwonej czapce (nic wspólnego z jakimś buszowaniem w zbożu, po prostu znalazł ją na śmietniku) i wiecznie nawalony. Jest z nim także prawie zawsze para - chłopak i dziewczyna z twarzą paskudnego faceta. Dodatkowo plączą się z nimi inne przygodne menele. Czasami, jak mnie wkurzą, bo drą mordy już od rana, to dzwonię na policję i mówię, że banda pijaków pod sklepem zaczepia ludzi. Od razu z góry mówię zapobiegawczo, że nie będę świadczył, że nie będę rozmawiał z patrolem itd., więc raz przyjadą, a raz nie. Częściej nie. Dzisiaj pod sklepem dorwali jakiegoś chłopaka, który nie chciał dać kasy i tak go skatowali, że zabrało go pogotowie.
Znajoma była szczerze oburzona:
- Panie, musieli go tak kopać po głowie? Zmasakrowali go w biały dzień. Tego Rambo i trzech innych skuli w kajdany i powieźli. A ich wszystkie plecaki popakowali w czarne wory i też zabrali.
Co tu dodać? Gdy dzwonię na policję - to udają, że nie ma sprawy. Teraz musieli ruszyć czwórę. Specjalnie jak przechodziłem obok miejsca, gdzie zwyczajowo te menele urzędują, zerknąłem i własnym oczom nie wierzyłem – faktycznie zniknęli.
Ciekawe, wszystkie knajpy są dziś pootwierane, ale jest cisza, jak makiem zasiał. Nie ma tanecznych korowodów, rzygania zbiorowego, radosnych śpiewów ani jakichkolwiek ekscesów. Może skatowanie do nieprzytomności w biały dzień człowieka przez meneli uruchomiło policję po cywilnemu? Ale faktem jest, że zapanowała śmiertelna cisza u knajpiarzy. Ja bym to nazwał efektem kaczana kukurydzy w...
Jak zawsze bezinteresownie – Pzdr YARS