
Niczym na Marsie, zupełnie nie ma atmosfery na biegu, kiedy tuż za biegnącym zawodnikiem, obsługa imprezy zwija reklamy, drogowskazy i powoli otwiera zamknięte ulice. Trzeba mieć naprawdę sporo samozaparcia i wewnętrznej dyscypliny aby kontynuować bieg dalej. Do tego doskwiera samotność bo nikt z uczestników biegu nie dotrzymał biegaczowi towarzystwa. Nie mam pojęcia czy Paweł ( takie imię widnieje na numerze startowym zawodnika ) osiągnął linię mety. Nie ma to jednak żadnego znaczenia. Dla mnie to właśnie on i jemu podobni są bohaterami tego maratonu. Nie biegną dla nagród czy dla sportowego wyniku, splendoru i chwały a tylko dla fan-u i przyjemności. Taka idea powinna głównie przyświecać organizatorom masowych imprez sportowych w tym ulicznych biegów przez miasto. Może najwyższy czas już o tym pomyśleć?
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie