
Komisja Dyscyplinarna UEFA ukarała Legię Warszawa walkowerem za kilkuminutowy występ Bartosza Bereszyńskiego w rewanżowym meczu z Celtikiem. Mistrzom Polski pozostała walka o fazę grupową Ligi Europy.
Cała afera swój początek bierze od pamiętnego meczu poprzedniego sezonu Ligi Europy z Apollonem Limasoll. Wówczas Bereszyński otrzymał czerwoną kartkę. Decyzją komisji dyscyplinarnej zawodnik został zawieszony na trzy mecze w pucharach. Kara powinna zakończyć się w rewanżowym meczu trzeciej rundy eliminacji Ligi Mistrzów z Celtikiem, ale tylko teoretycznie. Przez bałagan panujący w klubie, ktoś nie dopatrzył, by Bereszyński został zgłoszony do składu występującego w drugiej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów przeciwko St. Patrick´s. W związku z tym mecz rewanżowy ze Szkotami liczył się jako ten trzeci w której Bereszyński musiał pauzować. Jeszcze w czwartek rzecznik prasowy Legii, Izabela Kuś uspakajała dziennikarzy, ze Legii nie grozi walkower. O godzinie 12 Legia miała poznać swojego rywala w kolejnej fazie rozgrywek Ligi Mistrzów. Pozna tyle, że w decydującej fazie Ligi Europy. Podobna sprawa miała miejsce cztery lata temu. Wówczas chodziło o klub Debreczyn. Komisja UEFA ukarał klub kara finansową i odrzuciła wniosek o walkower. W przypadku Legii działacze UEFA nie mieli litości. Co jest najgorsze w tej sprawie to fakt, że wejście na boisko Bereszyńskiego było bez znaczenia na przebieg dwumeczu. Zawodnik pojawił się na boisku w 86 minucie gry, gdy było już 2:0 dla Legii, a dwumeczu 6:1. Szkoci by awansować potrzebowali aż sześciu bramek. Smaczkowi tej sprawie dodaje fakt, że to nigdy na tym poziomie rozgrywek nie powinno się zdarzyć. Osoba, odpowiedzialna za zgłaszanie zawodników do rozgrywek zwyczajnie „dała ciała”.
Miało być tak wspaniale, a wyszło jak zawsze.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie