Zgodnie z zaleceniami władz nie powinniśmy się do siebie zbliżać na odległość mniejszą niż dwa metry. Oczywiście jest to zalecenie, a nie nakaz. Większość osób ma jednak tak zwany zdrowy rozsądek i do powyższych zaleceń się po prostu stosuje. Widać to doskonale na Bulwarach gdzie odpoczywający zachowują między sobą odpowiedni dystans i jest to znacznie więcej niż dwa metry. Niestety zdrowego rozsądku brakuje restauratorom. Co prawda są wyjątki, ale należą one do zdecydowanej mniejszości. Ludzie są stłoczeni w ogródkach niczym śledzie w beczce. Siadają przy stolikach z przekonaniem, że jest bezpiecznie. A nie jest. Wiadomo, że wirusa można złapać od osoby niemającej objawów. Mieli być kelnerzy, ale to też jest fikcja i trzeba odstać swoje w kolejce przy barze. Wygrywa chęć zysku. Tylko w ten sposób właściciele tych przybytków stają się pośrednikami pani, której atrybutem jest kosa. O nieuczciwej konkurencji względem firm stosujących się do zaleceń nie wspominając. Jak tak dolej, pójdzie, to wzrośnie, liczba zachorowań i znów wszystko będzie zamknięte. W takich miejscach przydałyby się jakieś kontrole. Kilka sutych mandatów zapewne rozwiązałoby problem.
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
