
W lipcu odwiedziłem większość miejsc związanych z Powstaniem Warszawskim. W miejscach, w których przewidziano uroczystości związane z obchodami 70 lecia wybuchu Powstania, praca aż wrzała. Wymieniano trawniki i kładziono kostkę brukową. Nawet chyba na pierwszego sierpnia zdążą zrobić porządek na Placu Powstańców. Jak by w takim tempie budowano metro to jesienią nie otwierano by drugiej ale pewnie czwartą linię. Ale po 1 sierpnia zapewne tempo spadnie do samego zera. Może jeszcze coś drgnie koło 3 października a potem nastąpi stagnacja do kolejnej rocznicy. Jednym słowem „aby do kolejnej rocznicy” tak jak w przysłowiu „aby do wiosny” Pomiędzy rocznicami można podziwiać pokopane krzyże przy alei wiodącej na szczyt Kopca Powstania, niewidzialny napis na pamiątkowym kamieniu przy Zakroczymskiej czy zarośnięty krzakami napis: „Tędy szła Warszawa” przy torach w Pruszkowie. Znając życie byli by chętni aby otoczyć miejsca pamięci odpowiednią troską. Na to nie potrzeba budżetu a tak naprawdę wystarczą dobre chęci. Ale tymi chęciami powinien wykazać się dowódca a tego ostatniego Warszawie brak. I nie mam tu na myśli dowódcy, który to pojawi się na kolejną rocznicę. Czekamy na dowódcę, który z warszawiakami będzie każdego dnia. Nie sztuką jest czcić rocznice. Ważne są też zwykłe dni. Warto o tym pamiętać.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Dlatego Warszawiakom potrzebny jest ktoś taki jak Piotr Guział, czyli jeden z nas, który wie co dla mieszkańców jest ważne i pamięta o tym cały czas, a nie tylko w chwilach, w których pamiętać wypada...