
W rozgrzebanych błotach bulwarów nad Wisłą znalazły się pieniądze z naszych podatków.
W lipcu zeszłego roku na łamach naszego portalu napisałem - „ już w poprzedniej, jak i w obecnej kadencji, HGW obiecywała, że w tym roku, na jesieni, warszawiacy mieli się cieszyć centralnym odcinkiem bulwarów. Na to jednak nie ma najmniejszych szans.”
Okazało się, że to, co napisałem, nie było na wyrost. Obydwie sztandarowe inwestycje Hanny Gronkiewicz – Waltz, takie jak II linia metra i wspomniane bulwary nad Wisłą, są opóźnione i niewiadomo kiedy zostaną oddane do dyspozycji warszawiaków.
W niedawnej kampanii samorządowej HGW prezentowała swoje wizjonerskie plany i wychwalała pod niebiosa obydwie inwestycje, które jak zapewniała wyborców, zostaną oddane do użytkowania na czas.
Jaki jest efekt tych zapewnień, wszyscy widzimy. Nadal niewiadomo kiedy pojedziemy II linią metra, a tym bardziej przespacerujemy się nadwiślańskimi bulwarami, które w projekcie i w rozmachu inwestycyjnym miały zapierać dech w piersiach.
Już w trakcie ostatniej kampanii samorządowej dochodziły niepokojące sygnały, że podwykonawcy pracujący przy bulwarach wiślanych mają problemy z wyegzekwowaniem należności za wykonane prace od głównego wykonawcy, jakim była Hydrobudowa Gdańsk.
Nie przeszkodziło to urzędnikom pani prezydent przelewać kolejnych milionów zł, które nie były w należyty sposób rozliczane z podwykonawcami.
Według naszych informacji, w zeszłym tygodniu Hydrobudowa Gdańsk złożyła w sądzie gospodarczym w Gdańsku wniosek o upadłość.
Na dzień dzisiejszy nie jesteśmy wstanie stwierdzić, ile firm pracujących przy bulwarach wiślanych nie otrzymało pieniędzy za swoją pracę.
Nadal nie jest gotowy nawet pierwszy odcinek na Podzamczu.
Już dziś wiadomo, że Hydrobudowa Gdańsk nie wykonała prac, za które miasto zapłaciło. Mówimy tu o dziesiątkach milionów złotych.
Odzyskanie pieniędzy od bankruta będzie najprawdopodobniej niemożliwe.
Ja mogę zrozumieć, że w biznesie może być różnie. Może tak się zdarzyć, że założenia finansowe rozbiją się o realia rynku i że wykonawca zbankrutuje. Ale jednej rzeczy nie jestem wstanie pojąć. Jak to się dzieje, że nikt z urzędników pani prezydent nie patrzył na ręce głównemu wykonawcy, i pomimo dochodzących alarmujących sygnałów od podwykonawców, w grudniu 2014 r., miasto przelewa kolejne pieniądze na konto Hydrobudowy Gdańsk?
Zastanawiam się, co powie teraz pani prezydent, która, jakby nie było, firmowała swoim nazwiskiem tę nieudolnie prowadzoną inwestycję.
Co z pieniędzmi z naszych podatków, które dosłownie zostały wrzucone w błoto rozgrzebanej budowy?
Czy pani prezydent zwróci z własnej kieszeni, czy ponownie sięgnie do kieszeni warszawiaków podnosząc np. ceny biletów komunikacji miejskiej?
Chciałoby się powiedzieć „kończ waść wstydu oszczędź”, gdyby nie chodziło tu o kobietę.
Ramzes Warszawski
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie